Są takie momenty w życiu studentki, że trzeba komuś podziękować za uratowanie Czterech Szanownych... ;) W moim przypadku taki moment nastąpił całkiem niedawno, więc pojawiła się potrzeba wykonania CZEGOŚ. Postanowiłam zatem, że mój COŚ będzie exploding boxem. Jednocześnie uświadomiłam sobie, że właściwie potrzebuję aż dwóch COSIÓW... W ten sposób powstały bliźniacze pudełeczka dziękczynne. W międzyczasie jednak pojawił się odwieczny problem: "co dać na środku?". Jak to mówią: "Nie miała baba kłopotu, kupiła se prosię"... No i ze mną jak z tą babą... Nie miałam kłopotu - wymyśliłam... drzewko. Pracochłonne jak diabli, ale za to jaki efekt ;)
Papier, którego użyłam to (jak zwykle niezawodna) Galeria Papieru, a dokładnie arkusze z kolekcji "Fioletowe Fiołki" i "Wielki Błękit" (później powstało jeszcze jedno takie pudełeczko z użyciem "Snu Motyla", ale niestety nie zdążyłam zrobić zdjęć :( ). Wzór na kwiatki pochodzi stąd, a dodatki to już standardowo - Jolagg i Szerit :)
Ale ładne :-) I nie wiem, które bardziej mi się podoba - w moim ulubionym fiolecie z granatową kokardą, czy to wnoszące błękitny powiew świeżości.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńA w fioletowym pudełku kokarda również jest fioletowa, ale niestety mój aparat przekłamuje niektóre odcienie tego koloru na granat...
A wiesz, że i mój czasem tak robi?
UsuńPodziwiam :-)
OdpowiedzUsuń